Nie macie czasem obawy, że próba opisania uczucia, chwili, przekonania, światopoglądu, spojrzenia albo wrażenia przy pomocy słów przypomina trochę próbę namalowania takiego obrazu:
z pomocą:
przy precyzji pędzla mierzonej wielkością własną do rozmiarów malunku 1:1?
Czy to nie wymaga sporej uwagi, determinacji i staranności nadawcy i co najmniej takiej samej chęci zrozumienia wspartej wyobraźnią odbiorcy, żeby mieć szansę się spotkać w chociaż zbliżonej interpretacji?
A jednak czasem (o dziwo) się udaje, więc warto próbować.
-------------------------------------------------
Pozdrawiam! Reszta na drugim blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz