Znasz to uczucie jak pogląd, sposób, przekonanie wydawało Ci się kiedyś jedynym możliwym? I przez to koniecznym żeby je wybrać i zastosować, chociaż tak mocno chciałoby się, żeby istniało inne?
A potem z perspektywy czasu (i nowych doświadczeń) okazuje się, że to było jedno z miliona i zupełnie nie wiadomo, dlaczego wysunęło się na pierwszy plan i przyćmiło wszystkie pozostałe?
I następuje chwila pretensji do samego siebie, że wcześniej nie zauważyłem? I co by to się nie wydarzyło, gdybym zobaczył wtedy? To intensywne i tak wrażenie właśnie dzięki tej końcowej pretensji nabiera dodatkowej mocy. Jak coś trudniej przychodzi to bardziej zapamiętujemy - hipotetyczne straty "zaniechanych możliwości" ten efekt emocjonalny dodatkowo wzmacniają. Może to po to jest - żebyśmy się uczyli?
Jak się raz zauważy, że to tak działa, to może warto tu i teraz rozejrzeć się za alternatywnymi pomysłami na życie? Poszukać ich, nawet tych mniejszych, zanim te spektakularne zrządzeniem losu pojawią się na tyle duże, że je zauważymy nie wiedząc nawet, że trzeba się rozglądać?
One są.
-------------------------------------------------
Pozdrawiam! Reszta na drugim blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz